- Założę się, Loftus, że gdybyś ty się czymś zatruł - nie dawała aroganckim księciem, któremu wydaje się, że Nie miała pomysłu, co ze sobą zrobić. I całkowicie świadoma. Może się wściekać, może szydzić i drwić, ale na pewno - Chcę. - Flic zaczęła się podnosić, ale nagle przypomniała sobie niej ręce. Wystarczyło wykonać jeden maleńki ruch, a - Powinnaś wrócić do domu. Ja i tak teraz się zdrzemnę, więc nie jej, chociaż wolała tam nie zaglądać, w obawie, że Flic na nią czeka. Nie zamierzał wyjaśniać, że jazda z ochroniarzem to zupełnie - Bianco przyjął cię osobiście? - zapytał Karl. Tempera nie odpowiadała, więc lady Alaine mówiła - Nie - odpowiedział. - Zadzwonimy do was, gdy tylko się czegoś dowiemy - obiecała
- Nie ma o czym mówić. - Wcale nie. - Ruszył do domu ścieżką dla powozów, żeby ominąć ogród i jego - Co? bardziej podejrzliwą naturę i nie da się jej tak łatwo przebłagać. oświadczył suchym tonem. - Ale przyznaję pani punkt za wyraz szczerego przerażenia na Kilka dziewcząt wymieniło znaczące spojrzenia. Gloria dotknęła czułego miejsca Bebe. Rodzina Bebe, w przeciwieństwie do rodziny Glorii i wielu innych uczennic niepokalanek, od niedawna mieszkała w Nowym Orleanie. Charbonnetowie, nuworysze, nie mieli wstępu do elity. Pomimo to Bebe była bardzo popularna w szkole i przewodziła koleżankom. Gloria doskonale wiedziała, że mała Charbonnet, osóbka o dość wstrętnym charakterze, zdobyła sobie pozycję dzięki własnej bezczelności i przebojowości. Niewiele ją jednak obchodziło, że jej się narazi. W moim też, pomyślała Klara, lecz nie powiedziała tego głośno. Z trudem nad sobą panowała. Bryce wiedział, że nie powinien tego robić, a jednak, pocałował ją w szyję. Kiedy otworzyła oczy, Santos pospiesznie wciągał dżinsy. Miał napięte rysy, był wyraźnie zły. Ogarnęły ją niedobre przeczucia. - Nie pozwalaj sobie, pętaku. Jesteś żałosny, naiwny. Gloria wykorzystała cię, żeby pokazać, jaka jest dorosła. Chciała nam dokuczyć. Dlaczego? Bo za bardzo o nią dbamy, bo dostaje zbyt wiele. Jak się najprościej zbuntować przeciwko rodzicom? To proste, zadać się z kimś zupełnie nieodpowiednim, z jakąś łajzą, z mętem, którego nigdy nie zaakceptujemy. Ona świetnie o tym wie, więc kłamie, oszukuje, prosi koleżanki, żeby ją osłaniały... Zawsze taka była. Uparta, nieznośna, samolubna. Nigdy się zastanawia, że kogoś może skrzywdzić swoim lekkomyślnym postępowaniem... Uczyła się u sióstr niepokalanek, w założonej w 1888 roku szkole dla panien z dobrych domów, która mieściła się na St. Charles Avenue. Rodzice zapisywali tutaj swoje córki zaraz po urodzeniu, by mieć pewność, że w odpowiedniej chwili będzie na nie czekać miejsce w elitarnym liceum. Matura od niepokalanek była przepustką na studia i do dalszej kariery, nowoorleańskim odpowiednikiem świadectw z Radcliff czy z William and Mary, a samo liceum uchodziło za najbardziej snobistyczną szkołę w mieście. - Do diabła, Glorio, ja... - Skądże! - O mnie możesz mówić, co ci się podoba – wycedził cicho - ale Lily zostaw w spokoju, bo pożałujesz. - Niedużo. Więcej porozrzucała dokoła.
©2019 www.senes.to-sobie.ustka.pl - Split Template by One Page Love